Ostatnie tygodnie to dla wielu przedsiębiorców walka o przetrwanie.
Szczególnie właściciele punktów usługowych oraz sklepów stacjonarnych narażeni są na straty, a każdą złotówkę oglądają z dwóch stron.
Okazuje się jednak, że czas panującej pandemii to okres, który z jednej strony doprowadził do zawieszenia działalności przez około 20 tysięcy przedsiębiorców (Koronawirus zamyka biznesy w Polsce. Tysiąc zrezygnowało, ponad 11 tys. zawiesiło działalność.), a z drugiej napędza e‑sprzedaż w wybranych kategoriach. To dobry moment na otwarcie sklepu internetowego przez małych sprzedawców, szczególnie tych, którzy oferują towary będące teraz na topie i cieszące się dużo większym zainteresowaniem klientów
Jak zmienił się rynek on‑ i offline?
Już w drugiej połowie marca zaczęły pojawiać się pierwsze spadki obrotów w niektórych gałęziach e‑handlu, na przykład sektorze odzieżowym. Z drugiej strony, wielu analityków przedstawiło zestawienia branż, które mogą cieszyć się zwiększoną sprzedażą. Oczywiście obawa kupujących przed zarażeniem oraz kolejki w sklepach sprawiły, że w dużych miastach klienci sklepów spożywczych przenieśli się do internetu. Sprzedaż produktów pierwszej potrzeby, żywności oraz chemii wrosła, a w niektórych przypadkach wystrzeliła drastycznie do góry – nawet o kilkaset procent. (Polacy ruszyli na zakupy w obawie przed koronawirusem).
Wśród popularnych w marketach produktów wyróżnić można było takie artykuły, jak: makaron – wzrost sprzedaży o 65%, mąka – 84%, ryż – aż 95%. Tylko w okresie od 24 lutego do 1 marca sprzedano 480 tysięcy żeli antybakteryjnych. Tak działo się w sklepach stacjonarnych, a co z internetem?
Zaistniałą sytuację zaczynają wykorzystywać e‑sprzedawcy
Firma badawcza Nielsen podaje, że ostatni tydzień lutego to trzykrotny wzrost wartości sprzedaży internetowej w Polsce. W międzyczasie zaczyna się zamykanie sklepów stacjonarnych o dużych powierzchniach, a w wielu mniejszych zaczyna brakować części produktów.
Analiza sprzedaży w e‑sklepach i na aukcjach internetowych pokazała, że klientów interesują produkty, których teraz stacjonarnie nie mogą kupić (zamknięte są sklepy z elektroniką, duże drogerie, galerie handlowe). Sprzedaż artykułów spożywczych online wzrosła o ponad 200%, a wartość e‑koszyka o 40%. Dane te podaje Mindshare Polska (E-commerce w obliczu COVID-19). Na Allegro jest jeszcze ciekawiej. Klienci szybko zareagowali na obostrzenia, a praca z domu wymagała kupienia dodatkowego sprzętu (na przykład słuchawek, tabletu czy komputera). Czas wolny zaczęliśmy spędzać na pracach w domu i ogrodzie. Zauważalne skoki sprzedaży na ww. portalu aukcyjnym przedstawia raport przygotowany przez Cyrek Digital. (Raport e-commerce w Polsce 2020). Wzrost sprzedaży komputerów wynosi 111%, w kategorii dom i ogród zanotowano skok o wartości 50%, a w segmencie zdrowie o 140%. Warto prześledzić cały raport, bo podzielony został nie tylko na kategorie, ale także na grupy produktowe. Dzięki temu możemy łatwo sprawdzić, gdzie plasują się towary, które posiadamy w ofercie.
Czy to czas na otwarcie własnego e‑biznesu?
Przeglądając powyższe dane, można śmiało stwierdzić, że mali sprzedawcy, którzy posiadają sklepy stacjonarne, które teraz nie przynoszą odpowiedniego dochodu, powinni przenieść sprzedaż do internetu. Wystarczy przyjrzeć się działaniom niektórych handlowców, szczególnie w małych miejscowościach, gdzie zaczęto przyjmować zamówienia telefoniczne na produkty np. budowlane lub spożywcze z dostawą do domu. To pierwszy krok w kierunku e-commerce.
Shoper podaje na swojej stronie, że tylko w marcu 2020 roku zainteresowanie otwarciem nowego e‑sklepu wzrosło o połowę w stosunku do tego samego okresu w 2019 roku. (Handel vs koronawirus). Najwięcej nowych sklepów powstało w kategorii: książki i multimedia – 23%, artykuły spożywcze – 18%, zdrowie i uroda – 16%, dom i ogród – 16%, komputery – 14%.
Bardzo dobrze w sieci sprzedaje się ekożywność czy też zdrowa chemia i kosmetyki. Osiedlowe sklepy mają szansę na wybicie się wśród innych sprzedawców ofertą, a także indywidualnym podejściem do klienta. Ba, w chwili obecnej nawet lokale gastronomiczne pozwalają sobie na instalacje modułów do składania zamówień online przez ich strony internetowe, co ma przekonać klientów do zamówienia i płatności za posiłek z góry. Też jest to ciekawe rozwiązanie.
Na koniec jeszcze mała rada. Posiadając w ofercie kilkadziesiąt produktów, nie musimy decydować się na tworzenie ogromnej platformy sprzedażowej. Czasem mała strona z ofertą sprzedażową i możliwością realizacji zamówień wystarczy. Trzeba po prostu dopasować rozwiązanie do naszego biznesu. Powodzenia.